Shadows Party Mirów 1994
Pierwsze przesłanki o zbliżającym się zlocie dotarły do nas wczesną wiosną 1994 roku. Jednakże nie były one traktowane całkowicie poważnie (sporadyczność takich imprez na scenie atarowskiej, chaotycznie napisane info, nie zawierające żadnych konkretnych szczegółów), aczkolwiek wystarczyły, aby rozpalić malutką iskierkę nadziei, która tliła się przez niemal dwa miesiące. Potężny słup ognia buchnął dopiero w połowie maja owego roku, kiedy otrzymaliśmy oficjalne zaproszenia na wielce obiecującą imprezę: Shadows Party 1994. Organizatorzy (Shadows & Mr. Wit) skutecznie utrudnili przygotowania do zlotu, pozostawiając jedynie trzy tygodnie na ukończenie wszelkich produkcji, jako że impreza miała się odbyć 4 i 5 czerwca 1994 roku.
Zawładnięte żywiołowymi płomieniami pozytywnych uczuć serca sześciu warszawiaków spontanicznie utworzyły grupę Slight, rozpoczęto również intensywne prace nad demem dyskowym "Bitter Reality".
Wkrótce nadszedł dzień wyjazdu. Wraz z niedokończonym demem, spakowanymi plecakami oraz pełnymi optymistycznych przeczuć umysłami późnym wieczorem udaliśmy się w kierunku dworca kolejowego. Kilkakrotnie mijaliśmy ironicznie uśmiechniętych przechodniów, zapewne zadziwionych nietypową grupką wyruszających na czerwcowe wakacje młodzieńców, niosących telewizory zamiast namiotów. W pociągu spotkaliśmy członków grup APC oraz Factory. W miłej atmosferze dotarliśmy do Częstochowy.
Ponieważ właśnie była godzina 2.00, zostaliśmy zmuszeni do spędzenia kilku godzin w poczekalni dworcowej, oczekując na najbliższy autobus w kierunku Mirowa. Czas ów przeznaczyliśmy na kończenie dema. Wprawione w niesłychane zdumienie, nieliczne grono bytujących na dworcu ludzi z niedowierzaniem spoglądało na skromną grupkę scenowców, programujących w tak nietypowych warunkach. Jakiż obraz naszego zachowania mógł powstać w ich umysłach? Naiwni zapaleńcy? Zbuntowani wariaci? Zaślepieni fanatycy kodu? Gorliwi miłośnicy programowania? Apodyktyczni szaleńcy?
Wczesnym rankiem, nieco zmęczeni, lecz nadal pełni entuzjazmu, opuściliśmy Częstochowę. Po przyjechaniu do Mirowa, wiele kłopotów sprawiło nam odnalezienie tamtejszego Domu Kultury. Podczas krótkiej wędrówki wśród nie najgorszych plenerów natknęliśmy się na niewysoki, rozłożysty budynek, który uznaliśmy za poszukiwany przez nas obiekt. Jednakże nie byliśmy całkowicie pewni czy trafiliśmy pod właściwy adres: brak wyraźnych oznaczeń na budynku; zaspany człowiek, który otworzył nam drzwi zapytany o numer owej budowli odpowiedział: "Ja nic nie wiem..."; nikogo nie mogliśmy się poradzić, gdyż nie spotkaliśmy żadnego przechodnia. Bezradni i wściekli ulokowaliśmy się na betonowym placyku przed budynkiem. Po pewnym czasie nasz nieznajomy ukradkiem wyślizgnął się z domostwa, po czym szybko czmychnął w kierunku zaparkowanego nie opodal samochodu, którym pośpiesznie odjechał. Być może człowiek ów przestraszył się dziwacznej grupy pijanych oraz półsennych ludzi. Zachmurzone niebo tylko pogłębiało ponurą atmosferę.
Posępny nastrój nudy oraz przygnębienia przerwał przyjazd rozpromienionych organizatorów. Zmęczeni ludzie snujący się dotychczas po placu natychmiast rozpogodzili się, zaczęto również budzić śpiące grono skacowanych scenowców. Zanim przywitałem się z gospodarzami, przez krótką chwilę w mojej świadomości zarysował się obraz członków grupy Shadows, poznanych na warszawskiej giełdzie, jeszcze w sierpniu 1993 roku.
Zewnętrzny wygląd owej posesji bynajmniej nie wywierał miłego wrażenia: w wielu miejscach porozbijane butelki (najwidoczniej pozostałości bliżej nieokreślonych libacji) oraz wyraźny bałagan, gdzieniegdzie powybijane szyby. Brak dozorcy czy zaniedbany pustostan, w którym koczują wystraszeni i tajemniczy ludzie (nasz nieznajomy)? Na szczęście sala będąca miejscem zlotu okazała się przytulnym, kameralnym pomieszczeniem.
Każdy nowo przybyły scenowiec zobowiązany był do uiszczenia kwoty w wysokości 80.000 zł. W zamian otrzymywał identyfikator oraz kartę do głosowania, stając się tym samym pełnoprawnym uczestnikiem Shadows Party'94.
Początkowo impreza nie zapowiadała się zbyt ciekawie, mała ilość uczestników nie wróżyła powodzenia zjazdu. Niektórzy kończyli dema (LBS, Slight). Jednakże z każdą godziną atmosfera wyraźnie się poprawiała, nowo przybyli radośnie powiększali nieliczne grono scenowców. Późnym popołudniem Robbocop zdecydował się wykorzystać chwilowy przypływ trzeźwości na wznowienie prac nad intrem "Fucked Sinus", które początkowo miało być częścią megadema "Bitter Reality", zaś obecnie programem biorącym udział w konkursie Demo Compo.
Wśród rozmów, alkoholu, kopiowania oraz kodowania powoli dotarliśmy do najciekawszej części imprezy, czyli "kompotów". Wieczorem przeprowadzono trzy konkursy: Music Compo, Gfx Compo oraz Demo Compo.
Prace graficzne oraz muzyczne wprawdzie nie były wyszukane, ich autorzy nie wprowadzili nowatorskich form, jak i interesujących tematów, lecz ogólnie prezentowały się dobrze. Wszystkim produktom brakuje jeszcze wyrafinowania oraz staranności wykończenia, oczywiście jednym mniej, innym bardziej. Niemniej jednak zwycięstwo obrazu "Fight" oraz utworu "Abdicus" jest bezwzględnie uzasadnione oraz zasłużone.
Szkoda, że większość twórców wciąż nie kładzie nacisku na techniczne wykonanie swoich prac, przez co są one mniej atrakcyjne. Pewien wyjątek stanowią utwory digi Daxeya (które z obawy, głupoty bądź zazdrości dzikich osłów nie zostały dopuszczone do konkursu) oraz rysunek "Landscape" (zawierający znacznie większą niż u konkurencji liczbę kolorów).
Podczas Demo Compo o miano najlepszej produkcji dzielnie rywalizowały trzy dema dyskowe ("Bitter Reality", "Sweet Illusions", "The First Explosion") oraz rozbudowane demo plikowe "Shake!".
Organizatorzy zaprezentowali wspaniałe megademo "Sweet Illusions", składające się ogółem z trzynastu części: dziesięć intr, dwa dentra oraz hidden-part (aby do niego przejść należy trzymać wciśnięty przycisk
"Sweet Illusions" niestety zawiera kilka niedociągnięć (ohydna digitalizacja, nieestetyczne bujanie logosami, brzydki loader itp.), co jest zjawiskiem co najmniej dziwnym, jeżeli uświadomimy sobie, iż demo było realizowane przez ponad rok czasu. Niestety, autorzy (zamiast zastosować efektywny cruncher) poszli na łatwiznę, umieszczając demo na dwóch stronach dysku sformatowanego w podwójnej gęstości, dzięki czemu użytkownicy "gołej" stacji Atari 1050 zostali pozbawieni przyjemności oglądania dema (osobiście znam jednego).
"Shake!" oraz "Bitter Reality" są produkcjami powstałymi w wielkim pośpiechu, jednakże prezentującymi wysoki poziom. LBS-owi należą się słowa wielkiego uznania, gdyż wykazał się on niemałą cierpliwością oraz pracowitością samotnie kończąc swoje demo, które zostało oddane tuż przed deadlinem (zresztą autor wniósł jeszcze kilka poprawek już po samym party). Demo zawiera grafikę wykonaną przez Dave'a (Vacuum) oraz muzykę Maruchy (APC).
"Bitter Reality" składa się z dziewięciu części (jedno dentro oraz osiem intr), zawiera wiele interesujących efektów (animowane gwiazdy 3-D, wektorówka z wykorzystaniem morphingu oraz fantastyczna plazma Rzóga). Niewątpliwie na uwagę zasługuje nie dostrzeżony bądź nie zrozumiany przez wielu znanych koderów pewien efekt, mianowicie tzw. scroll na kolorach (autorstwa Souseda). Otóż scroll ów uzyskuje się poprzez odpowiednie zmienianie zawartości rejestru COLBAK ($d01a) przy wyłączonym ekranie (#0 # $d400), bez użycia sprite'ów. "Bitter Reality" kodowali: Rzóg, Seban oraz Soused Teat.
Duża część grafiki oraz muzyki niestety została wycięta, o czym jednak dokładnie poinformowaliśmy w odpowiedniej części dema (credits), w przeciwieństwie do postępowania niektórych innych grup (Hard, Our-5oft, WFMH). A propos rippowania, ciekawe dlaczego niektórzy scenowcy podpisują swoją ksywą skanowane obrazy (chociażby Pirx w demie "Intel Outside" czy też Dave, z którym miałem już okazję polemizować)?
Po zakończeniu "kompotów" większość ludzi pośpiesznie opuściła Mirowski Dom Kultury, nie czekając nawet na oficjalne ogłoszenie wyników. Jedynie małe grono scenowców skorzystało z gościnności organizatorów, spędzając noc w miłej atmosferze. Wczesnym rankiem udaliśmy się w kierunku przystanku autobusowego. Powietrze było chłodne i wilgotne. Cała okolica jeszcze spała, jedynie nasze rozmowy przerywały głuchą ciszę. Wkrótce opuściliśmy Mirów, powoli zmierzając do domów.
Shadows Party'94 jest już historią. Impreza była udana oraz interesująca, aczkolwiek nie pozbawiona wielu niedociągnięć. Ciekawi mnie dlaczego organizatorzy przewidzieli tylko 14-calowy telewizor do prezentacji prac. Część funduszy uzyskanych z wejściówek miała być przeznaczona na pokrycie kosztów wynajmu sali, zaś pozostałe zasoby pieniężne miały być odpowiednio rozdzielone między zwycięzcami konkursów. Niestety, mała frekwencja przyczyniła się do braku jakichkolwiek nagród. Zapowiadane w invitrze Crazy Compo nie zostało zorganizowane. W sumie zlot zgromadził 36 scenowców (tylu vote-sheetów się doliczyłem). Oczywiście zdecydowanie dominowały 8-bitowe Atari, wśród innych maszyn zauważyłem Atari 1040STE oraz Amigę 600.
Wielu ludzi jeszcze po zakończeniu zjazdu wprowadzało ostatnie poprawki do swoich produkcji ("Fight", "Shake!", "Bitter Reality") i prawdę mówiąc trudno im się dziwić.
Żywię głęboką nadzieję, iż Shadowsi za kilka miesięcy zorganizują kolejne Copy Party, które cieszyłoby się większą frekwencją niż ostatnie oraz - rzecz jasna - byłoby doskonalsze i ciekawsze.
P.W.
Music Competition
1. Abdicus Daxey/WaxSoft/BC 272
2. Train Soused Teat/Slight 255
3. Bells Daxey/WaxSoft/BC 233
4. Outer Cedyń/HCL 218
5. Bitter Miker/Slight 212
6. Vacares Bac/ind. 191
7. Stanley 1 Stanley/ind. 149
8. Benny Dave/Shadows 145
9. Nemesis Edi/Casyopea 139
10. The Wind Bac/ind. 119
11. Stanley 2 Stanley/ind. 100
12. Paradise Bac/ind. 087
Graphics Competition
1. Fight Dracon/Nova 329
2. Landscape P.W./Slight 242
3. Czaszka Mr. Wit/ind. 238
4. Mountains Mr. Wit/ind. 199
5. Admiral Bac/ind. 168
China Edi/Casyopea 168
6. Druids Gutek/ind. 161
Demo Competition
1. Shake! APC 253
2. Sweet Illusions Shadows 245
3. Bitter Reality Slight 232
4. The First Explosion MMF 161